Daleko, daleko za wielkim i błękitnym
oceanem, gdzie odbicie wody przypomina lustro, znajduję się miasteczko Zwierzowice.
Nazwa tego miasteczka nie była przypadkowa. Znane było z tego, że przybywało do
niego wiele zwierzątek z innych miast i wiosek. Któregoś deszczowego dnia przez
bramy miasta przywędrował mały kotek. Nazywał się Ciapek. Może dlatego ponieważ
miał rudą sierść a na niej czarne podłużne ciapki. Przemoknięty do suchej nitki
szedł wzdłuż rzeki z pyszczkiem opuszczonym na dół. Przestraszony nie wiedział
gdzie jest. W końcu przy moście ujrzała go starsza pani o włosach srebrzystych
i błyszczących niczym księżyc na niebie. Wokół niej rozchodził się tajemniczy
blask. Była to dobra wróżka-opiekunka zwierząt. Miała magiczną moc, dzięki
której umiała odnaleźć samotne zwierzęta i znaleźć im dom w wielkiej zwierzęcej
rodzinie. Zobaczyła jak kotek się kuli z zimna więc wzięła owinęła go w kocyk i
mocno przytuliła po czym zapytała:
- Co tu robisz maluchu? Zgubiłeś się?- Taaak… - zająkał się ze strachem Ciapek
- I pewnie nie wiesz gdzie masz pójść co?
- Nie. Chciałbym, żeby tylko było sucho – odpowiedział
- Spokojnie, nie musisz się mnie bać. Zajmę się tobą i znajdę Ci dom dobrze? – uspokoiła go kobieta
- Mów na mnie Franciszka, tak jak wszyscy. A teraz idziemy.
Wróżka Franciszka i Ciapek szli
przez most, aż deszcz w końcu ustal. Z za chmur wyjrzało słońce i jego ciepłe
promyki szybko osuszyły sierść kotka z kropelek wody. Mijali zielone parki
pełne drzew i ogrody z różnokolorowymi kwiatami aż w końcu dotarli do miejscowego
ZOO. Wróżka schyliła się i wsadziła
kotka do Dziecińca. Dzieciniec to było miejsce, w którym przebywały wszystkie
malutkie zwierzątka. Miały tam pełno jedzenia, zabawek i imiennych legowisk. Ciapek
trafił do wybiegu, gdzie znajdowały się małe tygryski. Niczym się nie wyróżniał
od nich. Miał nawet takie same umieszczenie łatek na grzbiecie i rudą prawie
pomarańczową sierść. Kotek zadowolony z nowego domu pełen radości podbiegł do
młodych tygrysków i powiedział:
- Cześć! Jestem Ciapek. A wy jak się nazywacie?- Ooo mamy nowego kumpla! Ja jestem Victor, ten po lewej to Śmiałek, obok niego jego brat Bubuś. Widzisz tego co leży w swoim łóżku? To Śpioch. Nic nie robi tylko caaaały czas śpi. A przy mnie Klara. Może cię trochę oprowadzimy? – zaproponował Victor
- Jasne. Byłoby fajnie, nie sądziłem, że tak szybko znajdę przyjaciół i to takich samych jak ja. – odpowiedział z radością
Mijały dni, miesiące, a nawet
lata. Wszyscy w Dziecińcu zadowoleni ze swojego towarzystwa mogli przypatrywać
się jak wspólnie dorastają. Jednak, gdy przyszedł czas by przenieść się do
wybiegu dla dorosłych zwierząt Ciapek stwierdził, że coś jest nie tak. Wszyscy
jego przyjaciele znacznie urośli oprócz niego. Victor, Śmiałek, Bubuś, Śpioch a
nawet Klara stali się dużymi tygrysami, a Ciapek sięgał im zaledwie do łapy. Zmartwiony
zawołał Victora:
- Victor! Chodź szybko proszę!- Już biegnę. Co się stało? – zapytał ze zdziwieniem
- Nie zauważyłeś, że coś jest nie tak?
- Ale co? Nic nie zauważyłem.
- No przecież wy wszyscy tak bardzo urośliście oprócz mnie. Nawet Klara i Śpioch, który tylko leży i nic nie robi! – krzyknął zaniepokojony
- Może zawołaj wróżkę. Ona będzie wiedziała czemu tak jest. – zaproponował Victor
- Tylko jak?
- Normalnie. Pomyśl o niej to wystarczy.
Ciapek usiadł pod drzewem i zamyślony ujrzał Franciszkę.
- Szukałeś mnie? – zapytała z promiennym uśmiechem
- Tak. Dlaczego wszyscy są tacy wielcy tylko ja nie? Czuję się słaby wśród nich. – wydusił ze smutnym głosem
- Bo jesteś kotem, a oni są tygrysami.
- To czemu mnie dałaś do tygrysów? – zapytał oburzony
- Bo ich znam, i dobrze wiedziałam, że na pewno się wśród nich odnajdziesz.
- Ale ja teraz nie wyglądam tak jak oni… - dodał, po czym oklapły mu uszy i podkulił ogon
- Posłuchaj mnie uważnie. Wiem jaki silny jesteś. Tutaj nie jest ważne to jak wyglądasz czy jesteś czarny, czy masz krótszy ogon, czy dłuższy. Liczy się to co masz w środku. Inne tygrysy zauważyły, że coś jest nie tak? – Franciszka z anielskim spokojem wytłumaczyła Ciapkowi
- Właśnie nie, dla nich to normalne, że po prostu jestem mniejszy. – odpowiedział opuszczając w dół pyszczek
- Sam widzisz. Jesteś bardzo walecznym i dzielnym kotem tak samo jak oni. Zniosłeś przeprawę podczas burzy będąc zaledwie malutkim kociakiem. Już wtedy wiedziałam, że będzie ci tu dobrze. Może nie jesteś wielkim tygrysem, ale na pewno jesteś wielki sercem. Inni nie patrzą na to jak gigantyczną masz łapę i jak głośno można ryknąć. Dla nich jesteś rodziną i kochają cię takim jakim jesteś.
Ciapek po tak ciepłych i miłych słowach wróżki podniósł się oraz dumnie wyprostował.
- Masz rację. Dziękuje Ci za wszystko!
- I jeszcze jedno. Pamiętaj: najważniejsze jest to, co masz w sercu. A twoje jest ogromne.
Nagle wróżka zniknęła w blasku słońca, a Ciapkowi powrócił błysk w kocio-lwim oku.